W tym roku założenie jest takie, że wyjazd na offroad robimy w męskim stylu i bardzo małym gronie. Ma być maksymalnie luźno i elastycznie, bo spodziewam się, że warunki biwakowe nie będą komfortowe. Ostatecznie jadę z Rafałem i Grzesiek sam. Część tras i wskazówek w MNE i AL mam od Sławka, część planuję samodzielnie, trochę ma być improwizacji, jak zwykle zresztą.
Z domu wyruszamy około 9:00. Dojazdówka, w zasadzie nic ciekawego.
Na węgrzech mijamy "pomnik Amigi" - chyba wieżę ciśnień pomalowaną jak
boing ball.
Śpimy na parkingu przy stacji benzynowej za Budapesztem. Późnym wieczorem dołącza do nas Grzesiek swoim Montkiem. Warto odnotować, że zrobiliśmy dzisiaj około 860 km, nie sądziłem że Patrola na to stać.