czwartek, 4 października 2018

Motorworld Classics Berlin‎

Cieszę się że mój pobyt w Berlinie zbiega się w czasie z wystawą Motorworld Classics. Jestem tam z ciekawości i dla zabicia czasu, sam do końca nie wiem czego się spodziewać.
Szybko odkrywam, że trafiłem na istną paradę klasycznej niemieckiej motoryzacji, no powiedzmy europejskiej, bo są tu sportowe marki włoskie i francuskie (a raczej Citroen). Samochody zza Atlantyku można policzyć na palcach dwóch rąk i jednej nogi. W tym towarzystwie Tatra jest nie lada atrakcją. Z żalem stwierdzam absolutny brak samochodów japońskich.













Niektóre auta są wystawione z cenami, jednak nie budzą we mnie chęci inwestowania.


Wszystkie wyżej wymienione braki zostają zrekompensowane przez liczne modele BMW i Porsche a hostessy roznoszą tyle taniego szampana ile jesteś w stanie wypić.


Elektryczny Fiat 500 "Moja ciocia z ameryki ma samochód na guziki". A nie, przepraszam nie z Ameryki, z Turynu. Ale już się nie nabijam, bo wolę to niż jeden wielki tablet do wszystkiego.


Słabo przyswajam wiedzę, ale czasem coś człowiekiem wstrząśnie i tak właśnie na targach w Berlinie dowiaduję się, że Lamborghini robi już wszystko.



Zaczynali od traktorów, przez supersamochody a teraz jest już brakujące ogniwo: Lambroghini Ursus.


Ja widzę to mniej więcej tak: