niedziela, 25 listopada 2018

Qashqai i sen zimowy

Idzie zima a jeżdżenie na co dzień sztywną beemką coraz mniej mi odpowiada. Mechanizm okna nadal nie jest naprawiony w dodatku progi rdzewieją, ciężko ją podnieść, by wymienić koła, błotniki też zaczynają purchleć. Czas rozejrzeć się za blacharzem. Ale czym jeździć w tym czasie?  Jak ostatnio była u blacharza na naprawie progu zeszły dwa tygodnie.
Szczęśliwie w rodzinie powstaje nadwyżka w postaci Nissana Qashqai. Takie nudne ale nowe i bardzo komfortowe auto idealnie nadaje się na codzienne stanie w korkach. Chętnie korzystam i przesiadam się do, nie liczę już którego, Nissana.
Trudno mi scharakteryzować ten samochód, moim zdaniem kompletnie nie rzuca się w oczy i zlewa z miejskim otoczeniem jakby miał wojskowy kamuflaż w lesie, jednak mam podstawy by sądzić, że z jakiegoś powodu podoba się kobietom i sąsiadowi z naprzeciwka. Czyli to ja go nie zauważam a inni owszem. Ma też wiele innych zalet: mało pali, a z kompaktem to już nawet nie ma co porównywać. Jest w miarę dynamiczny jeśli nie liczyć zadyszki na drugim biegu. W środku cicho, zimą ciepło, latem chłodno. Radio obsługuje "niebieski ząb", więc wsiadam, przekręcam kluczyk i po chwili z głośników leci moja ulubiona muzyka ze Spotify. Poza tym wszystkim Nissan posiada hak, czyli  można przewozić nim do trzech rowerów. Jednym słowem jestem zadowolonym użytkownikiem, muszę tylko jakoś naprawić tą pseudo ekologię, bo ciągłe wciskanie guziczka irytuje a zarzynanie rozrusznika i akumulatora na każdych światłach to coś do czego nie umiem się przyzwyczaić.

Od blacharza nie ucieknę, ale może uda się odwlec trochę ten wydatek zimując swojego klasyka w bezpiecznym miejscu wolnym od soli i śniegu. Nie wiem jak w innych miastach ale w Łodzi, można całkiem bezpłatnie, przynajmniej na razie, przechować sobie samochód na suchym i monitorowanym podziemnym parkingu. Dworzec Łódź Fabryczna późną jesienią zamienia się w galerię motoryzacji o czym przekonuję się przypadkiem wracając z Poznania w późny niedzielny wieczór.
Normalnie jest tu prawie pełno a czasem całkiem pełno: tysiąc miejsc zajętych i nie od razu widać poutykane tu i ówdzie perełki. Jedak dzisiaj niedziela i po 23:00 parkują już tylko nieliczni podróżni. Po weekendzie nie jestem pewien gdzie dokładnie zostawiłem Nissana, więc kręcę się trochę po pustawym parkingu i co rusz coś innego przykuwa moją uwagę aż zaczynam robić zdjęcia.





Dałbym głowę że zaparkowałem na -1 ale chodzę po nim dwa razy i nie ma śladu kaszkaja, więc idę na -2 gdzie swoje skarby przechowują osoby szukające minimum dyskrecji. 




Na -3 już tylko jeden samotny Szwed i kompletne pustki a miłośnicy deskorolek oraz rolkarze urządzają sobie tu nocne treningi. Cieszę się ze inwestycja jaką jest dworzec służy różnym grupom społecznym, nie tylko podróżnym.


Mocno już zaniepokojony tymi długimi poszukiwaniami wracam na -1 i znów wzrok przykuwa żarówista Skoda, koło której przechodziłem już dzisiaj co najmniej trzykrotnie. Tym razem jednak chyba nie robi takiego wrażenia, bo w tle przebija mi się do świadomości znajomy kształt. Badum-tssss.


Mój klasyk też zimuje w podobnym ale jeszcze bardziej bezpiecznym miejscu, bo bez rolkarzy którzy mogliby porysować lakier.