Już wiem, że drugie podejście do parszywej będzie i to będzie w Fiacie Uno fire 1.0 1998.
Gościu od którego kupuję chwali sie że wygrał nim jakieś tam mistrzostwa w car audio, ponoć wycisnął z zestawu 168dB. Obecnie z tego systemu zostały jakieś dorabiane głośniczki w drzwiach i gruuuuby kabel w bagażniku.
Fiacenty jeździ całkiem nieźle, po odchudzeniu będzie na pewno nie gorszy od
szczały. Audiofil niestety zrobił jeszcze jeden myk: wymienił przednie sprężyny na niższe (od fiata cc) Czekają nas więc co najmniej następujące zabiegi:
- odchudzenie wnętrza
- wymiana akumulatora na jakiś używany ale lepszy od tego padła, które jest teraz
- wymiana przednich sprężyn na wyższe (może od Tipo z jakimś większym silnikiem)
- przeniesienie chłodnicy do kabiny
Na samym terenie rajdu:
- odchudzanie ostateczne (zderzaki, klapa, lampy, maska, szyby tył).
- obcięcie połowy wydechu
Założenie jest takie, aby tym razem nie tylko wejść do finału ale i go ukończyć. Jeśli to się uda, to znaczy że bolid bedzie również zdolny do startu w kolejnej edycji. Muszę opracować plan przechowania gdzieś żelaza do tego czasu. Póki co myślę żeby namówić p. Zbyszka z Auto Japan w Łasku.
Może tym uda się skombinować GoPro, żeby mieć fajny filmik z wnętrza, ale ostatecznie pewnie zamontuję rejestrator.
Tymczasem autko stoi juz u zaufanego mechanika, który nie dość że ogarnia Patrola, to jeszcze wydaje się rozumieć moje dziwne pomysły.