Anyway… pogoda jest słoneczna, trochę zimno, ale można wytrzymać. Prezes ustawia jakiś tor i zaczynamy jeździć. W porywach jest 6 aut a najwolniej jeździ hybrydowy Auris, kilka razy go doganiamy.
Jeżdżę ze dwie godzinki, trochę ćwiczę kontry pod okiem Barta, w pewnym momencie nie wychodzi mi i ładuję się przodem w stertę opon. No pierwszy rzut oka zderzak trochę pokiereszowany, halogen się lekko zagłębił i tyle. Potem widzę, że zapaliły się kontrolki ABS i kontroli trakcji, nie chcą zgasnąć, więc już trochę przejęty i zmęczony zmieniam koła i zawijamy się do centrum. Po drodze, spod beemki słychać delfiny nawołujące się do godów ale kontrolki gasną. Następnego dnia w Norauto okazuje się, że to tylko osłony i plastiki pod silnikiem popękały i się obwiesiły. Gościu mocuje to trytytkami. Przy okazji pokazuje, że do wymiany mam tuleje tylne wahaczy i sworznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz