wtorek, 31 lipca 2018

Dlaczego już nie lubię wąchać etyliny

Kilka kolejnych wizyt na torze kończy się problemami z chłodzeniem, no to tym razem mam już nową chłodnicę od M3. Przy okazji decyduję się na demontaż chłodnicy klimatyzacji i ogólnie całej klimy. Od klimatyzacji został tylko wiatrak elektryczny załączany ręcznie pstryczkiem w kabinie.
Żeby zmieścić zbiorniczek wyrównawczy trzeba było wywalić obudowę filtra powietrza i zamontować "sportowy stożek" HA!


W ostatnich dniach w związku z globalnym ociepleniem jest jakiś mega upał stulecia: 30 stopni w cieniu, 45 pod maską - świetnie się składa. Nowa chłodnica się sprawdza. Po pierwszej serii wypluwa sporo płynu ze zbiorniczka ale cały czas obserwuję wskaźnik i temperatura twardo trzyma się na środkowej kresce. Czasy też mam dobre, najlepsze na początku.


Wykańcza mnie gorąco oraz gęsty smród paliwa cieknącego gdzieś w kabinie lub okolicach. Można się od tego porzygać. Pod koniec na zakrętach jak przyspieszam tracę przyczepność z tylu, chyba już nawet dla opon jest za gorąco. Albo to jakiś inny objaw ale już nie mam siły testować o co chodzi. Szkoda bo jest dzisiaj wyjątkowo mało chętnych (ciekawe dlaczego) i tor jest w zasadzie cały czas do dyspozycji bez ograniczeń.


Mechanizm szyby kierowcy nadal nie jest naprawiony. W kabinie śmierdzi i grozi wybuchem. Klimy nie ma. W drodze do domu łeb mi od tego pęka i w Zgierzu prawie puszczam pawia. Dopiero odebrałem samochód a w zasadzie nie nadaje się do jazdy i wypada znów doprowadzić go do porządku. Kolejny wypad na tor to będzie chyba dopiero jesienią jak temperatura spadnie do 20 stopni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz