sobota, 6 czerwca 2015

Rajd Wiosny

Biorę Micrę i jadę tak trochę popatrzeć na pobliski "rajd wiosny" wynaleziony na fejsie. Na miejscu okazuje się, że nigdy nie było tu przypadku, aby ktoś startował bez pilota, muszę czekać na decyzję organizatora o dopuszczeniu do startu. Zresztą jak już widzę, co tam przyjechało, to wiem że mój udział będzie bardzo symboliczny. Przygotowane fury z klatkami i pneumatykami a mój ręczny nawet nie działa. Dzień wcześniej trochę odchudzałem i pozbyłem się foteli tak, więc nawet gdybym chciał to żadnego pilota nie wezmę. Ostatecznie jest zgoda i startuję sobie w tym rajdzie.

Całość odbywa się na terenie jakiś wyrobisk, z pięćdziesięcioletnimi szczątkami asfaltu oraz na parkingu jakiegoś magazynu kruszywa. Generalnie bliżej tu do parszywej niż prawdziwego rajdu, a tu formuła szybkościowa, no ale kto co lubi.

Organizacja też trochę kuleje, bo odcinki są oddalone od siebie o kilkanaście km i ten dystans trzeba pokonywać wielokrotnie, bo starty na nich są naprzemienne. Po drugiej kolejce mówię pas i wracam do Łodzi.

Mimo to fajne przeżycie, choć ten samochód nie jest do tego, to można potraktować jak trening dla micry przed parszywą w lipcu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz