Drugi track day na Torze Łódź to okazja do przetestowania ostatnich zmian sprzętowych. Od rana zanosi się na deszcz, ale według prognozy ma nie padać, to zakładam semi-slicki. Trochę kropi w drodze na tor, ale szczęśliwie przez te dwie godzinki jest sucho. Nowe patenty w stu procentach spełniają pokładane w nich nadzieje. Kompot przyspiesza teraz bardzo żwawo, nie ma potrzeby wciskania gazu do dechy, wciskam tyle ile trzeba w danym momencie i to jest piękne. Czasem zdarza mi się szarpnąć przy zmianie biegu, ale unikam błędów sprzed dwóch tygodni i ani razu nie kręcę pirueta. Negatyw też poprawił przyczepność przodu na zakrętach. Po rundce sprawdzam temperaturę przednich kół i mimo tego nadal najcieplejsze są na zewnątrz, więc teoretycznie na tor można by ustawić jeszcze większy z tym, że auto jeździ głównie na drogach.
Takie dwie godzinki to dla mnie idealna formuła, można się najeździć a człowiek nie wychodzi wykończony jak ostatnio. Szkoda że nie dorobili się jeszcze systemu pomiarów czasu.
Jest też na co popatrzeć, bo towarzystwo bardzo zróżnicowanie, mamy co najmniej dwie M3, Porsche, Fordy Sierra, Coutrymana, sporo starych beemek, Saxo i sam nie wiem co tam jeszcze.
niedziela, 30 października 2016
Drugi Track Day
piątek, 28 października 2016
Sprzęgło i inne patenty
Na torze mocno przeszkadza mi dogorywające już sprzęgło. Wypada wymienić, ale jak już, to może na coś „trochę lepszego”. Przypadkiem na fejsie wyhaczam zestaw: odchudzane koło zamachowe jednomasowe od M50, tarcza regenerowana od M3 i docisk od jakiegoś M57. Całość waży poniżej 7 kg, to prawie dwa razy mniej niż koło dwumasowe, które mam obecnie. Trochę się waham, czy aż tak mocno poprawiać po inżynierach BMW, ale ostatecznie daję się przekonać do wymiany. Konradowi rzeźba odpowiedniego mocowania wysprzęglika zajmuje dwa dni, dopasować udaje im się za piątym razem. Przy okazji ustawiają mi lekki negatyw, żeby troszkę poprawić przyczepność przodu na zakrętach, na oko prawie tego nie widać, ale teoretycznie powinno coś tam dać. Bałem się, że takie lekkie koło nie będzie tłumiło wibracji z silnika i będę to odczuwał, ale jest OK. Wyraźnie przybyło powera i całość reaguje trochę nerwowo. Trzeba się przyzwyczaić. Rzutem na taśmę zdążam na weekendowy track day.
Z innych "zaległych" patentów mających transformować kompota w ultimate dream machine, mam już:
- sportowe stabilizatory H&R (28 i 19mm)
- sprężyny Eibach Pro-Kit obniżające o 30mm
- opony nalewki Race GC 195/50R15 mieszanka średnia
- radio "z epoki"
W ramach eksperymantów, wysyłam do przemapowania oryginalny sterownik silnika z 323ti, bo ten od 328 jedyne co zmienił, to bardziej pierdzący wydech. Szykuje się kolejna wizyta na hamowni.
niedziela, 16 października 2016
Pierwszy Track Day
Pierwszy track day w Lodzi już za mną. Szczęśliwie zbiega się z wizytą Barta, wiec mam nieoczekiwaną i fachową pomoc. Pogoda niestety deszczowa a ja bardzo chcę wypróbować semi slicki race gc, które kupiłem jeszcze na wiosnę. Na wszelki wypadek ładujemy jednak do kompakta również codzienne koła, pierwszą próbną rundę jedziemy na semi slickach. Nie pada mocno i wychodzi że nawet nie jest tak źle, na pewno na cywilnych nie byłoby lepiej. Po chwili opony się dogrzewaja i już wiem, że nie będę dzisiaj zamieniał tych małych kołek.
Awizuję się, jako początkujący i w takiej grupie mnie puszczają. Trochę niepokoi obecność w tej samej grupie sportowych Lancerów. Dość szybko jednak wychodzi, że samochód może być sportowy, ale kierowcy bardzo początkujący. Łatwo ich dogonić, szybkie auta zyskują trochę na prostych, ale tor Łodź to głównie zakręty.
Bart udziela mi wielu cennych rad a tak naprawdę, co chwilę mnie prostuje a raczej w kolko powtarza to samo, bo w kolko powtarzam te same błędy. Na szczęście nie w nieskończoność i stopniowo poprawiam technikę. W ramach nauki na własnych błędach dwa razy kręcę piruety w tym raz zliczam piękny drift 360 połączony ze zwiedzaniem pobocza. Takie akcje mam wyuczome na Patrolu ale kompot to nie Patrol, więc urywam znów jakiś plastik, chyba osłonę filtra paliwa.
Pod koniec imprezy już nie pada a wygrzane opony naprawdę dobrze trzymają, w połączeniu z tym, że już mam jakąś tam wprawę i przynajmniej teoretyczny pomysł na każdy z zakrętów, w efekcie jestem zadowolony z ostatnich przejazdów. Instruktor trochę chyba mniej ale i tak najchętniej brałbym Barta na każdy track day, bo jeżdżąc sam nigdy nie zrobiłbym takich postępów jak dzisiaj.
Awizuję się, jako początkujący i w takiej grupie mnie puszczają. Trochę niepokoi obecność w tej samej grupie sportowych Lancerów. Dość szybko jednak wychodzi, że samochód może być sportowy, ale kierowcy bardzo początkujący. Łatwo ich dogonić, szybkie auta zyskują trochę na prostych, ale tor Łodź to głównie zakręty.
Bart udziela mi wielu cennych rad a tak naprawdę, co chwilę mnie prostuje a raczej w kolko powtarza to samo, bo w kolko powtarzam te same błędy. Na szczęście nie w nieskończoność i stopniowo poprawiam technikę. W ramach nauki na własnych błędach dwa razy kręcę piruety w tym raz zliczam piękny drift 360 połączony ze zwiedzaniem pobocza. Takie akcje mam wyuczome na Patrolu ale kompot to nie Patrol, więc urywam znów jakiś plastik, chyba osłonę filtra paliwa.
Pod koniec imprezy już nie pada a wygrzane opony naprawdę dobrze trzymają, w połączeniu z tym, że już mam jakąś tam wprawę i przynajmniej teoretyczny pomysł na każdy z zakrętów, w efekcie jestem zadowolony z ostatnich przejazdów. Instruktor trochę chyba mniej ale i tak najchętniej brałbym Barta na każdy track day, bo jeżdżąc sam nigdy nie zrobiłbym takich postępów jak dzisiaj.







