Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że jedyne co umiem na motocyklu, to zdać egzamin państwowy i że jest to absolutne minimum umiejętności do wyjechania na drogę. Żeby czuć się pewniej szukałem terminu na szkolenie doskonalące technikę jazdy. A takie właśnie są gdzieżby indziej jeśli nie na naszym łódzkim torze.
Bierzemy z Tomkiem wolny wtorek i mimo upałów na zmianę z ulewami zapisujemy się na szkolenie. Pogoda szczęśliwie dobra, lać zaczyna dopiero po rozdaniu dyplomów.
O samym szkoleniu mam bardzo dobre zdanie, jest kilku instruktorów dzięki czemu jest okazja pogadać z każdym. Część teoretyczna powinna być pokazywana na kursie na prawo jazdy, dobrze tłumaczy podstawy fizyki motocykla czego zabrakło na kursie.
Ćwiczymy wiele fajnych technik pomagających w manewrach poniżej progu równowagi i przy większych prędkościach. Uczymy się nie pracować rękami lecz ciałem i skręcania przeciwskrętem. operowania hamulcem tylnym przy zawracaniu. mnóstwo przydatnych rzeczy które jednak trzeba będzie ciągle ćwiczyć.
Tomek przyjął podobną drogę na pierwszy moto, czyli kupił cokolwiek tanio, w rezultacie nasze szroty zdecydowanie się wyróżniają wśród nowych lub prawie nowych Ducati, BMW, czy innych motocykli marzeń. My ciśniemy tym co się trafiło.
Jednego z instruktorów poniosło i mówi jakie to wszyscy mamy wspaniałe i mocne maszyny, po chwili patrzy na nas: "ale te też sę super, bardzo niezawodne".
Na jednym z modułów omawiamy regulację i luzy na klamkach, wychodzi nam że trzeba bardzo dużo podciągnąć. Okazuje się też, że przednie koło bije mi przy jeździe bez trzymanki, ewidentnie niewyważone lub luz na łożysku, trzeba to szybko ogarnąć.
Poza tym, że wiele się uczymy to mimo wszystko najlepsza część jest na końcu czyli swobodne jazdy całą nitką toru. Na zakrętach mam wrażenie, że wykorzystuję całą nowo zdobytą wiedzę i składam się prawie do ziemi. Jak to wygląda z zewnątrz można samemu ocenić, bo po terenie kręci się fotograf.
Myślę że wiele to szkolenie dało i nauczyliśmy się tego czego zabrakło na kursie, wiemy też co ćwiczyć by się podciągnąć. Jest też drugi poziom, trzeba go będzie zrobić po jakimś czasie. Pełen program szkolenia na pierwszym etapie tutaj.
Korzystając z okazji przymierzam się do BMW R1150R bo jest to motocykl jaki rozważam jeśli nie uda się finansowo ogarnąć tematu Harleya. Bardzo mi się podoba, odpowiada mi jego rozmiar i dobrze mi się na nim siedzi, może być potencjalnie etapem pośrednim na drodze do cruisera jak już poczuję że wystarczająco opanowałem Cebulę.

.jpg)
.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz