Z gospody u Lwa zabieramy się ok 10:00, bierzemy Tomka.
Coraz gorszymi drogami dojeżdżamy do Synevyr stamtąd jest dość fajna widokowo droga do Kolochavy gdzie navi wskazuje z kolei drogę prowadząca do gruntówki na Nemecka Mokra , Ruska Mokra i Ust Czorna.
Ok 12:00 zaczyna być jasne, że droga niegruntowa wg iGo to całkiem wymagający offroad, rower na dachu wykonuje skoki na wysokość pół metra. Cały dzień pada (z krótkimi przerwami) droga to strome błotne i gliniaste podjazdy z ogromnymi wypłukanymi przez deszcz koleinami. Zastanawiam się co będzie gdy dojedziemy do drogi gruntowej (uwaga spoiler: nie dojedziemy)
W pewnym momencie jadę po wąskim grzbiecie by ominąć głębokie koleiny, ziemia zapada się pod tylnym kołem, zabawa z hiliftem i trapami trwa prawie pół godziny.
Kawałek dalej wpadam bardzo gwałtownie w koleinę prawym przednim kołem. Felga odkształca się na kamieniach i tracę powietrze w kole. W deszczu zmieniamy koło.
Dalsza droga jest coraz gorsza. Jakiś facet z jagodami proponuje, że otworzy bramę i pojedziemy skrótem przez łąkę, próbujemy ale podjazd po trawie ma chyba z 45 stopni więc nie mam szans przy tej pogodzie.
Wycofujemy się i próbujemy „łatwą drogą” wskazana przez gościa od jagód. Po maksymalnie stromym kamienistym podjeździe (ok 200m) dochodzimy do punktu, gdzie jakość drogi taka sama jak w miejscu gdzie zawróciliśmy wcześniej.
Wycofujemy się i próbujemy „łatwą drogą” wskazana przez gościa od jagód. Po maksymalnie stromym kamienistym podjeździe (ok 200m) dochodzimy do punktu, gdzie jakość drogi taka sama jak w miejscu gdzie zawróciliśmy wcześniej.
Według navi wieś jest jakieś 12 km dalej, jest już ok 15:30 ciągle pada, jestem wykończony. Decydujemy się odpuścić i jechać do Ust Czorna drogą rekomendowaną przez iGO (95 km)
Jak tylko wyjeżdżamy na asfalt dociera do mnie, że podczas uderzenia straciłem nie tylko powietrze ale również zbieżność w przednich kołach. Szukamy mechanika który ogarnie temat. U niego schodzi nam czas do 18:00 ale daje radę i dodatkowo wyklepał felgę więc odzyskaliśmy zapas.
Jak tylko wyjeżdżamy na asfalt dociera do mnie, że podczas uderzenia straciłem nie tylko powietrze ale również zbieżność w przednich kołach. Szukamy mechanika który ogarnie temat. U niego schodzi nam czas do 18:00 ale daje radę i dodatkowo wyklepał felgę więc odzyskaliśmy zapas.
Wjeżdżamy na drogę a ta odkrywa przed nami nowe oblicze. Wcześniej była bardzo nierówna, zdarzały się dziury i łaty ale teraz są odcinki gdzie dziur jest więcej niż asfaltu. Męczymy się do 21:00, 10 km przed Ust Czorna widzimy reklamę hotelu więc jedziemy tam na nocleg.
Hotelik w stylu skandynawskim , cały z drewna. Bardzo mili goście (właściciela nie ma) pokazują nam pokoje, kuchnię itd. Mamy pokoje 2 osobowe więc jest szansa że się wyśpię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz