Na granicy (Ubla) wbrew oczekiwaniom, nie mamy żadnych problemów. Pytają o broń i leki, myślałem że będzie trzeba dać w łapę ale nie. Albo mamy szczęście albo współorganizowane Euro zmusiło ich do zmiany podejścia. Drogi na Ukrainie są na razie takie jak je wszyscy opisują, więc dziurawe a jak nie dziurawe to bardzo nierówne.
Pierwszą trasę offroad mamy zaplanowaną ze wsi Tyushka jako swoistą rozgrzewkę. Wjeżdżamy na nią ok 18:00 cały dzień pada, więc jest niezła zabawa: stromizny, błoto, kałuże prawie metrowej głębokości.
Im wyżej wjeżdżamy tym gorsza widoczność i pogoda. W końcu docieramy do miejsca tak stromego że montek nie daje rady podjechać. Warunki nie zachęcają do spania w autach,
jest wilgotno, zimno i wieje, dodatkowo znajdujemy odchody dużych zwierząt, może niedźwiedzia. Decyzja jest prosta, wracamy na drogę i cofamy się do wypatrzonego wcześniej zajazdu „u Lwa”.
Po naklejkach na oknie można się domyślić, że u Lwa zatrzymuje się sporo zmotoryzowanych turystów i tzw. „wypraw”. Dziś są tutaj Czesi w terenówkach z quadem oraz kilku motocyklistów.
Przy kolacji poznajemy Tomka, jedzie sam rowerem z Chrzanowa i planuje podobne trasy do naszych, dodatkowo jeszcze Gorgany i może Rumunię. Jestem pełen podziwu ale aktualna pogoda nie sprzyja rowerzystom więc proponujemy, że zabierzemy go ze sobą do czasu aż pogoda się nie poprawi. Rower wyląduje na moim dachu a Tomek w montku u Grzesia.
Mamy pokój 3 osobowy , Grzesiek w nocy zawstydza niedźwiedzie a ja zapomniałem w tym roku o zatyczkach…
jest wilgotno, zimno i wieje, dodatkowo znajdujemy odchody dużych zwierząt, może niedźwiedzia. Decyzja jest prosta, wracamy na drogę i cofamy się do wypatrzonego wcześniej zajazdu „u Lwa”.
Po naklejkach na oknie można się domyślić, że u Lwa zatrzymuje się sporo zmotoryzowanych turystów i tzw. „wypraw”. Dziś są tutaj Czesi w terenówkach z quadem oraz kilku motocyklistów.
Przy kolacji poznajemy Tomka, jedzie sam rowerem z Chrzanowa i planuje podobne trasy do naszych, dodatkowo jeszcze Gorgany i może Rumunię. Jestem pełen podziwu ale aktualna pogoda nie sprzyja rowerzystom więc proponujemy, że zabierzemy go ze sobą do czasu aż pogoda się nie poprawi. Rower wyląduje na moim dachu a Tomek w montku u Grzesia.
Mamy pokój 3 osobowy , Grzesiek w nocy zawstydza niedźwiedzie a ja zapomniałem w tym roku o zatyczkach…


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz