Dziś mieliśmy jechać do Revs Institute ale już wczoraj okazało się, że wizyty tam trzeba planować z dużym wyprzedzeniem a bilety rezerwować przez internet. Nie zrobiłem tego, szukamy więc zamienników po zachodniej stronie półwyspu. Okazuje się, że po drodze mamy aż dwa muzea motoryzacji dostępne bez żadnych ograniczeń.
To prywatna kolekcja, którą właściciel przywiózł z Francji bodajże w latach sześćdziesiątych i rozwija po dziś dzień. Eksponaty nie są przypadkowe, starają się aby każdy z nich wyróżniał się jakimś przełomowym rozwiązaniem technicznym. Wszystkie samochody są bardzo dobrze opisane a obsługa chętnie o nich opowiada. Jest to więc pouczająca wycieczka w świat klasycznej głównie europejskiej motoryzacji. Mamy tu imponującą jak na Stany kolekcję czeskiej Tarty. Większość aut jest zarejestrowana i rzekomo regularnie porusza się pod drogach.
Obiekt jest nie tylko muzeum ale też komisem, co już samo w sobie wymusza bardziej jajcarską niż pouczającą formułę wystawy. Na wejściu wita mnie znajoma twarz.
Mają tu tymczasową ekspozycję Porsche i Ferrari ale również stałe elementy, które są trochę przypadkową zbieraniną ciekawych pojazdów z różnych miejsc i epok ze zdecydowanym odchyłem w kierunku aut amerykańskich. Są tu nie tylko klasyki, ale również stosunkowo nowe fajne auta sportowe typu Mustang Shelby oraz dziwne wynalazki i prototypy do drag racingu.
W części komisowej wiele aut przykuwa uwagę ale zdecydowanie najchętniej wyjechałbym stąd Spykerem C8 Laviolette z 2009 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz