W Viseu de Sus oczywiście pada, jemy obiad na początku wyznaczonej trasy. Po obiedzie okazuje się ze możemy przejechać maksymalnie kilometr , dalej rzeka zabrała drogę i to już chyba dość dawno temu. Mieszkaniec ostatniej chaty pomaga nam zawrócić, pojawiają się dzieciaki, dajemy im cukierki.
W drodze powrotnej odwiedzamy stację kolejki wąskotorowej i kupuję kilka map.
Drugi pomysł to dojazd z Borszy i pętla nad jeziorem Novat (odc. 9) Na górze okazuje się, że jeziorko w zasadzie nie istnieje za to jest tu jakaś kopalnia odkrywkowa czy coś w tym rodzaju – pełno maszyn, jakieś budynki gospodarcze – nic przyjemnego. Jedziemy dalej w górę doliny ale docieramy do miejsca gdzie drewno ładowane jest na samochody i wywożone. Dalej nie ma drogi.
Jest fajnie ale to ostatnia noc ekipy Bartka, pijemy palinkę ale mi nie smakuje, innym też nie, to już zwykły bimber a tego nie lubię. Widocznie ta kupiona na Transfogaraskiej była jakaś gorsza, robiona „na handel” albo wcześniej nie piliśmy palinki.
Po północy żegnamy się i idziemy spać. Rano Vitary już nie ma, musieli odjechać bardzo wcześnie lub bardzo cicho.