niedziela, 18 lipca 2010

Pastereczka

Rano Grzesiek, Piotr i Arleta jadą do domu, mieli wstać o 4:00 ale zaspali i pojechali ok. 7:00. Od tej pory jedziemy już tylko w 3 samochody.

Wyjeżdżamy późno bo ok. 11:00, szybki zjazd w dół i szukamy stacji paliw, tankujemy, nabieramy wody w myjni i jedziemy w dolinę (odcinek 12). Trasa średnio ciekawa, pod koniec wygląda ładniej (niewielka wysokość ok. 800 mnpm) Próbujemy znaleźć jaskinię, ale trzeba by mocno się wspinać a już pada, więc po pierwszej nieudanej próbie dajemy sobie spokój.

Zakładana trasa okazuje się zamknięta (płot w poprzek drogi, nawet nie brama) Musimy się cofnąć i szukamy noclegu. Znajdujemy jedno fajne miejsce, ale jest tu pełno świerszczy bo to łączka. Obóz rozbijamy ok. 17:00. Przed wieczorem pojawia się stado krów i pasterka,


chciałem zagadać ale uciekła i zadzwoniła po ojca. Ojciec w porządku, wypijamy piwo i rozmawiamy swobodnie mimo różnicy językowej. Próbujemy fotografować książyc przez lunetę.


Jemy arbuzy.