W LA odwiedzamy jeszcze największy dotychczas Walmart. Doznajemy jednak szoku kulturowego: Całe centrum handlowe pełne jest czarnych i meksykanów. Mijamy przedziwne i często groźnie wyglądające postaci. Całe wielodzietne rodziny na niedzielnym polowaniu. Kasjerki również podzielone są na dwie grupy etniczne, meksykańskie obsługują swoich klientów po hiszpańsku.
Chyba trafiliśmy na jedną z tych dzielnic, o kórych czytałem ze można dostać kulkę za koszulkę w nieodpowiednim kolorze. Robimy więc ostatnie zakupy, nagabywany przez "braci", z duszą na ramieniu, płacę za ostatnie tankowanie przez i Mulholland Drive kierujemy się do wypożyczalni by pożegnać naszego przyjaciela.
Wczesnym popołudniem rozliczamy się z samochodu i w lekko kontemplacyjnych nastrojach udajemy się na lotnisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz