Zwiedzamy krótko miasto i nauczeni doświadczeniem kupujemy jakieś siatki, które będzie można umieścić w nocy na oknach, żeby nie spać w zamknięciu.
Prawie cały tydzień poruszamy się w tą i z powrotem po Captain Cook Highway. Droga ta łączy Cairns z Port Douglas i jest tu lokalnym odpowiednikiem Great Ocean Road. Nie jest aż tak długa i malownicza, ale zdecydowanie nadrabia nagromadzeniem przyjaznych miejsc i plaż. Tutaj tropikalny las deszczowy z licznymi wodospadami i osobliwościami przyrody spotyka się z Oceanem Spokojnym. W kilkanaście minut można przemieścić się z zalanej deszczem dżungli na słoneczne wybrzeże, idealne miejsce na powakacyjny chillout.
Nasza baza to jeden z pierwszych kempingów spotkanych na drodze Kapitana Cooka i w ogóle pierwszy, na którym się zatrzymujemy. Jest tu kilkanaście domków, basen i miejsca „zasilane” dla większych kamperów, które widać że zaparkowane są tu na długo. Niektórzy już teraz mają całe obozowiska przystrojone świątecznymi lampkami. My dostajemy najlepsze moi zdaniem miejsce, troszkę na uboczu, przy zadaszonej kuchni a przede wszystkim na piasku zaledwie kilka metrów od morskiego brzegu. Od razu wiem, że lepszego noclegu już nie ma po co szukać i codziennie będziemy wracać właśnie tu do naszego Przystanku Pacyfik.
Odpoczynek do długich trasach nie oznacza, że nic się nie dzieje, wprost przeciwnie, w okolicy jest mnóstwo ciekawych miejsc, np. wspomniany już las deszczowy z licznymi wodospadami.
Hipisowskie miasteczko Kuranda żyjące z turystów.
Można spróbować snorkelingu przy Wielkiej Rafie Koralowej.
Albo wybrać się na rejs rzeką Daintree w poszukiwaniu krokodyli.
Lokalna fauna nie jest tak natarczywa w tej części kontynentu. Uciążliwości ograniczają się do umiarkowanej liczby much końskich w dzień i komarów w nocy, w przypadku gdy wieje od oceanu komary mają wolne. Po kempingu kręcą się dziwne nieloty, których skrzek przypomina dźwięki wydawane przez małe dinozaury z filmu Jurassic Park.
Aha, to że jest piękna plaża i ciepła woda, nie znaczy że można się tu kąpać. Niektóre odmiany rzecznych krokodyli przystosowały się do polowania w słonej wodzie i wszędzie widnieją znaki przed nimi ostrzegające. Kąpiemy się w ogrodzonej części plaży oddalonej o kilkaset metrów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz