wtorek, 16 sierpnia 2011

W Bośni śmierdzi

Jemy omlet w restauracji, potem jedziemy do domu. Dzień raczej bez niespodzianek, staramy się dojechać jak najdalej, żeby w domu być wieczorem a nie w nocy. Przejazd przez Bośnię to chyba najgorszy odcinek, smród, brud i nic ciekawego a jak coś chcemy kupić to tego nie ma, a jak chcemy się złatwić to kibel nieczynny. Muszę zapamiętać żeby ograniczać wizyty w tym kraju do minimum. Śpimy na parkingu przy stacji na Węgrzech tuż przy granicy ze Słowacją. Przed zaśnięciem mamy okazję podziwiać live-porno-show w wykonaniu podstarzałego Węgra i jakieś nastolatki. Podjeżdżają starym białym mercem, parkują obok i ruszają do akcji. Wokół zbiera się grupka kibiców, po wszystkim parka wychodzi na papierosa i udziela wywiadu swoim węgierskim fanom.